JA

JA
W Egipcie

O mnie

Konstancin-Jeziorna, Mazowieckie, Poland
Nazywam się Dominik Pawłowski i chodze do klasy 1a NG9. Urodziłem się 29.03.1996 w Warszawie. Od dziecka pasjonują mnie podróże, spanie i gram w tenisa.

sobota, 15 maja 2010

Indie

W weekend majowy roku 2008 wyjechałem z mamą do Indii. Podróż trwała ok. 20h, a sam pobyt w Indiach ok. 3 tygodni. Stolicą Indii są Nowe Delhi. Indie Na południu Indii leży Sri Lanka – inna kraina, w której byłem. Indie leżą nad Oceanem Indyjskim. Hindusi posługują się językiem hindi. Indie są drugim krajem po Chinach pod względem liczby ludności i siódme na świecie pod względem powierzchni.
Tadź Mahal – indyjskie mauzoleum wzniesione przez Szahdząhana z dynastii Wielkich Mongołów, na pamiątkę przedwcześnie zmarłej, żony Mamtaz Mahal. Obiekt bywa nazywany świątynią miłości. Kompleks budowlany Tadź Mahal składa się z głównej świątyni z wielką kopułą, w kształcie cebuli, charakterystyczną dla sztuki islamu i olbrzymią bramą, symbolizującą wrota do Raju. Po jej bokach stoją cztery minarety – wieże strażnicze.
Fort Delhi znajduje się w New Delhi. W 2007 roku kompleks został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Fort leży koło rzeki Jamury, która pełniła role fosy. Budowę Fortu zaczęto w 1638 roku, a skończono w 1648 roku. Fort jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejscem w okolicach Delhi. Jest on także symbolem uzyskania nie podległości w 1947 przez Indie.

wtorek, 11 maja 2010

Wyspa Rodos

Latem 2004 roku wyjechałem z moją mamą i przyjaciółmi na Rodos na dwa tygodnie. Był to jeden z pierwszych wyjazdów, który pamiętam. Rodos to grecka wyspa na Morzu Egejskim, położona na granicy trzech kontynentów: Europy, Azji i Afryki. Rodos jest Grecką wyspą w archipelagu Dodekanezu. Jest jedną z najczęściej odwiedzanych wysp przez turystów ze względu na ciepły klimat i ciekawą historię. Stolicą Rodos jest miasto Rodos. 20 km od wyspy jest wybrzeże Turcji. Wymiary wyspy to 80 km długości i 40 km szerokości w najszerszym miejscu, a obwód jej wynosi 250 km. Najwyższym szczytem na wyspie jest góra Atawiros.
Mieszkaliśmy w Pefkos w małym hoteliku z widokiem na morze. Jedzenie w naszym hotelu było bardzo smaczne, a obsługa była niezwykle serdeczna. Na patio po środku hotelu był bar czynny do późnych godzin, stoły do ping-ponga i basen z leżakami. Na terenie hotelu była piękna kolorowa roślinność. Podczas 2-tygodniowego wyjazdu udało nam się zwiedzić właściwie całą wyspę i jeszcze mieliśmy trochę czasu na odpoczynek i sport. Moim zdaniem najpiękniejszymi miastami na Rodos są Lindos i miasto Rodos. Lindos jest położone najbardziej malowniczo na wzniesieniach nad brzegiem morza. W Lindos w czasie prac archeologicznych odkryto dorycką świątynię Ateny na tamtejszym akropolu. Weszliśmy spacerem na akropol pomimo potwornego słońca i ukropu, ale warto było – z góry był przepiękny widok i świątynia również robiła wrażenie. Była również możliwość aby odpłatnie wjechać na osiołku na sam szczyt ale żal nam było biednych osiołków;) Miasto Lindos jest niewielkie i żyje właściwie z turystyki. Zarówno Rodos jak i Lindos były najważniejszymi punktami na wyspie w starożytności i średniowieczu – były ośrodkami handlu. Miasto Rodos ma tę samą nazwę co wyspa i położone jest na najbardziej wysuniętej na wyspie części na północ. Kiedyś wejścia do portu w mieście Rodos strzegł Kolos Rodyjski – jeden z siedmiu cudów świata. Miasto to dzieli się na dwie części: Stare Miasto i Nowe Miasto. Stare Miasto jest tą częścią najczęściej zwiedzaną przez turystów, otaczają je zabytkowe mury obronne z okresu średniowiecza. Miasto to wygląda szczególnie pięknie nocą. Zwiedziliśmy tam również Pałac Wielkich Mistrzów Zakonu Joannitów z XIV wieku. Miasto jest piękne i można tam odkryć wiele niezauważanych ciekawych miejsc. Jeśli chodzi o spędzanie czasu aktywnie to nasi znajomi wybrali półwysep Prasonisi, usytuowany na południowo-wschodnim krańcu wyspy. Prasonisi oddziela Morze Egejskie od Morza Śródziemnego. Podczas lata, gdy poziom wody jest odpowiednio niski, Prasonisi jest półwyspem, zaś kiedy w sezonie zimowym poziom wody się podnosi, grobla zostaje zalana i Prasonisi zamienia się w wyspę. Obecnie Prasonisi jest jednym z najbardziej popularnych ośrodków windsurfingowych i kitesurfingowych w całej Europie ze względu na silne wiatry i charakterystyczne położenie, niespotykane w żadnym innym miejscu. Od maja do września z siłą 5-7 stopni w skali Beuforta wieje tu wiatr zwany Meltemi. Po stronie Morza Egejskiego, gdzie fale są wysokie (do 2 m), warunki są odpowiednie dla zaawansowanych windsurferów i kitesurferów, zaś łagodna tafla po stronie Morza Śródziemnego stwarza idealne warunki dla początkujących oraz dla tych, którzy pragną rozwijać duże prędkości na desce bez fal. Sezon trwa tu od maja do końca października i w tym czasie działają hotele, tawerny, sklepy oraz 3 centra surfingowe.
To były super wakacje.

wtorek, 27 kwietnia 2010

Lanzarote

W długi weekend majowy 2007 roku wyjechałem z mamą na Lanzarote. Podróż trwała jedyne 6 godzin. Lanzarote jest jedną z siedmiu Wysp Kanaryjskich należących do Hiszpanii. Lanzarote jest wyspą pochodzenia wulkanicznego, więc żadne roślinny prócz kaktusów nie mogą się tam rozwijać. Stolicą wyspy jest Arrecife. Wyspa jest bardzo wietrzna co sprawia, że jest tam dość zimno. Wypożyczyliśmy z mamą samochód na 5 dni i sami zwiedzaliśmy wyspę. Ciekawą rzeczą jest fakt, że wszystkie domy na wyspie są koloru białego.
Odwiedziliśmy Jardin de Cactus – jest to jedna z największych farm kaktusowych na świecie, liczy sobie ponad 500 gatunków. Hodowane tam są również kaktusy do jedzenia i do picia.
Byliśmy również w Parku Narodowym Timanfaya, który jest jedynym Parkiem Narodowym na Lanzarote. Wyspa od 1736r. jest pokryta całkowicie lawą, ponieważ przez 6 lat wulkan El Golfo wyrzucał lawę. Jedyną możliwością zobaczenia parku jest wycieczka autokarowa.
Piękna panorama, którą widzieliśmy to Mirador Del Rio. Jest to półka skalna zawieszona na ok. 700 metrach. Znajduje się tam piękna restauracja ze szklaną podłogą, gdzie zjedliśmy z mamą pyszny obiad.

niedziela, 25 kwietnia 2010

Egipt

Egipt
Do Egiptu pojechałem w maju w 2008 roku. Poleciałem tam z mamą i tatą, podróż trwała na szczęście tylko 4 godziny. Zakwaterowanie mieliśmy w jednym hotelu, ale moja mama, która nienawidzi odpoczywać, załatwiła nam od razu 3 wycieczki.
Pierwszą wycieczką była podróż do Doliny Królów, które jest najcieplejszym miejscem w Egipcie. Jest tam nadal wiele grobów jeszcze nieodkrytych. Dolina była miejscem spoczynku faraonów od XVIII do XX wieku. Grobowce w dolinie to wykute w skale kompleksy grobowe. Są tam też niedokończone komory grobowe świadczące o tym, że faraon w ostatnim momencie zmienił zdanie odnośnie swojego pochówku.
Drugą wycieczką były odwiedziny piramid w Gizie i Sfinksa. Piramidy w Gizie są największymi piramidami na świecie. Wszystkie mają kształt ostrosłupa o podstawie kwadratu. Największą z nich jest Piramida Cheopsa – jeden z siedmiu cudów świata i ma wysokość 230m. Drugą co do największych piramid jest Piramida Chefrena – ma wysokość 137m. Piramida Mykerinosa jest najmniejszą piramidą osiąga wysokość 65m.
Trzecią wycieczką była wycieczka do pobliskiego plemienia Barberów – lud zamieszkujący pustynie. Barberowie to rdzenna ludność zamieszkująca Saharę. Całkowita populacja tego ludu wynosi 48mln - czyli więcej niż ludność zamieszkująca Polskę.
Ostatnią moją wycieczką była podróż do Luksoru. Luksor to miasto na południowym krańcu Egiptu leżące nad Nilem. Luksor jest jednym z najbardziej turystycznych miast w Egipcie. Znajdują się tam ruiny świątyń i starożytnego miasta Karnak. Organizuje się też stamtąd spływ Nilem.

środa, 14 kwietnia 2010

Egipt

Następny post będzie o podróży do Egiptu. Jestem w trakcie tworzenia powyższego posta, będzie on dostępny na stronie od 25.04.2010r. Proszę o cierpliwość.

Dominik
Pawłowski

niedziela, 11 kwietnia 2010

Afryka

Kenia / Tanzania
Podróż do Afryki była moją pierwszą daleką podróżą. Pojechałem tam z mamą w wieku 8 lat. Przelot trwał ok. 24 godziny, lecieliśmy przez Londyn. W Afryce zwiedzaliśmy głównie Parki Narodowe między innymi Park Narodowy Ngorongoro, Park Narodowy Arusha, Park Narodowy Hell's Gate i Park Narodowy Serengeti. Odwiedziłem także posiadłość Karin Blixen – autorki „Pożegnanie z Afryką”, a ostatnią moją wycieczką był dzień spędzony z Masajami - plemieniem afrykańskim.
Park Narodowy Ngorongoro – jest to park narodowy w kraterze wygasłego wulkanu. Dzięki stromym zboczom żyją tam gatunki dawno wymarłe w innych częściach Afryki. Do zaspokajania pragnienia zwierzęta mają do dyspozycji 4 jeziora: Eyasi, Manyara, Natron i Magadi, oraz 2 rzeki Munge i Lonyokie. Park Narodowy został w 1979 włączony do światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Park Narodowy Serengeti – jest położony północno zachodniej Tanzanii. Jest to jeden z największych i najbardziej znanych obszarów chronionych na świcie. Jest to kolejny park narodowy wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Mieszka tu wiele zwierząt mi żyrafy, słonie, lwy , gepardy, zebry, bawoły, krokodyle, nosorożce i hieny.
Byłem tam również w wiosce Masajów. To grupa etniczna zamieszkująca Kenię i północną Tanzanię. Masajowie porozumiewają się między sobą w języku Maa i uczą się również języka Suahili i angielskiego. Populacja Masajów szacowana jest na ok. 900 000, nie jesteśmy w stanie dokładnie określić liczby ich populacji ze względu na dużą liczbę odległych wiosek i ciągłego przemieszczania się ludzi. Większość ważnych dla grupy decyzji jest podejmowana przez starszych mężczyzn. Masajowie są monoteistami, a ich Bóg jest nazywany Enkai lub Engai. Masajowie, którzy żyją zgodnie z tradycją, nie urządzają ceremonii pogrzebowej, a zmarli są pozostawiani padlinożercom. Tradycyjny masajski dom jest skonstruowany dla ludzi, którzy ciągle się przemieszczają, więc jego trwałość jest bardzo niska. Bardzo popularne wśród Masajów jest przekłuwanie i rozciąganie uszu. W tym celu używa się różnych przyrządów: kolców, prętów, kilku prętów do rozciągania, kamieni, kłów słoni i pustych opakowań po filmach. Jednakże coraz mniej młodych chłopców podąża tym zwyczajem. Kobiety noszą zdobione koralikami ozdoby w obu małżowinach i mniejsze kolczyki w górnej części ucha.

sobota, 27 marca 2010

INDONEZJA

Indonezja
Wyjechałem wraz z mamą do Indonezji na 3 tygodnie. Leciałem przez Frankfurt i Singapur liniami Lufthansa i Air Singapur. Podróż trwała 20 godzin.
Indonezja to wyspiarskie państwo położone na 17 508 wyspach w Azji Południowo – Wschodniej. Stolicą Indonezji jest Dżakarta, która liczy ok. 8,4 mln. mieszkańców. Żyją tam głównie Jawajczycy, Sundajczycy i Madurowie. Większość mieszkańców Indonezji to wyznawcy Islamu. A 6 000 wysp jest niezamieszkałych i należą one do Archipelagu Malajskiego. Brzegi Indonezji opływa Ocean Indyjski i Spokojny. Na wyspach znajdują się liczne wulkany. Największym problemem Indonezji są trzęsienia ziemi i tsunami. Najwyższym szczytem jest Puncak-Jaya i ma wysokość 4884m n.p.m. Wyspy na których ja byłem to : Bali, Flores, Madura, Komodo.
Pierwszą z wysp, którą zwiedzałem była Bali. Stolicą Bali jest Denpasar, które słynie z wyrobów papierniczych, włókienniczych i rzemiosła artystycznego. Stolica słynie również z międzynarodowego portu lotniczego Ngurah Rai Airport. Lotnisko to jest jednym z dwóch najważniejszych portów lotniczych w kraju. Byliśmy również na wyprawie na wulkaniczne pasmo górskie, gdzie nocowaliśmy w namiotach. Moje najprzyjemniejsze wspomnienie z Bali dotyczy zup gotowanych przez Balijczyków – przypominały nasz polski rosół z dodatkiem orientalnych przypraw. Pycha
Kolejną wyspa, którą odwiedziłem była wyspa Flores. Jej nazwa oznacza „Wyspa Kwiatów”, co oczywiście łączy się z piękną roślinnością na wyspie. Najbardziej znaną atrakcją na wyspie jest wygasły wulkan Kelimutu z trzema kolorowymi jeziorami. Wulkan uważany jest przez ludność tubylczą za świętą górę. Wierzą oni, że jest to miejsce przebywania duchów. Jeziora co pewien czas zmieniają swoje kolory. Tamtejsza ludność zajmuje się uprawą ryżu, kukurydzy, palmy kokosowej i kawy, a także hodowlą bydła i turystyką. Ciekawostką jest fakt, że nie dawno został tam odkryty nowy gatunek człowieka Homo Floresiensis, występujący na wyspie ok. 18tys. lat temu.
Następną wyspą, na którą pojechałem była Madura. Wyspa znajduje się koło jednej z największych wysp Indonezji - Jawy. Jak większość wysp Indonezyjskich jest w dużym stopniu pokryta wulkanami. Głównym miastem jest Pamekasan. We wrześniu i październiku każdego roku odbywają się tam finały wyścigów byczych zaprzęgów. Madura słynie z uprawy ryżu, kukurydzy, manioku, tytoniu, palmy kokosowej, hodowli bydła, rybołówstwa i pozyskiwania soli morskiej.
Wyspa Komodo, na którą pojechałem na koniec znana jest na całym świecie z gatunku „Warana Z Komodo”. Jest to gatunek gada z rodziny waranów i nazywany jest „Smokiem Z Komodo”. Jest to największa współcześnie żyjąca jaszczurka. Odkryto ją w 1910r. Jego szeroka szczęka uzbrojona jest w 60 zębów, a ciało pokryte jest ziarnistymi łuskami. Jego długość to od 2-3,5 m. a masa ciała wynosi ok. 150kg. Żywi się głównie ptakami i ssakami (konie, bawoły wodne, świnie, jelenie, kangury) , a także odnotowano kilka śmiertelnych ataków na ludzi. Warany są także kanibalami (zjadają również osobników własnego gatunku). Są one aktywne w dzień, a noce spędzają w wygrzebanych przez siebie norach. W celu ochrony tej największej jaszczurki na świecie utworzono Park Narodowy Komodo. Inną atrakcją turystyczną jest nurkowanie, szczególnie w wodach cieśniny Lintah.

niedziela, 21 marca 2010

Meksyk / Gwatemala / Belize

W wakacje 2004 roku, wybrałem się z mamą na kolejną „z podróży mojego życia” – pojechaliśmy do Meksyku. Z Warszawy polecieliśmy do Londynu, a potem do Mexico City. Podróż trwała 24 godziny.
Pierwszy dzień spędziliśmy w miasteczku Tulum, które było osadą Majów w XV wieku i położone jest nad Morzem Karaibskim. Tam również zwiedziliśmy jaskinie, w których były małe jeziorka. Kąpiel w nich była magiczna jak w raju.
Dzień drugi zaczęliśmy od kąpieli w Morzy Karaibskim w Playa Del Carmen. W południe pojechaliśmy do Belize, które liczy zaledwie 210 tys. Ludzi. Jest niepodległym państwem od 1981r, wcześniej była to brytyjska kolonia.
Trzeciego dnia po nocy spędzonej w miasteczku Orange Walk wybraliśmy się na wyprawę w głąb dżungli. Tam zwiedzaliśmy miasto Majów Lamanai sprzed 3,5 tys. lat. Powstało ono 1,5 tys. lat przed naszą erą. Potem dotarliśmy do piramid i do starej fabryki cukru z trzciny cukrowej.
Czwarty dzień również spędziliśmy w dżungli. Widzieliśmy kolejną wioskę Majów Caracon, a w niej piramidy niektóre dotąd nie odkryte. W drodze powrotnej kąpaliśmy się w wodospadach.
Piątego dnia ruszyliśmy do Gwatemali do El Sombrero położonego w dżungli nad jeziorem z krokodylami. W nocy słyszeliśmy małpy wyjce.
Szóstego dnia obudziły nas odgłosy dżungli. Ruszyliśmy na wyprawę po jeziorze Jaha do dwóch lagun z krokodylami. Łodzią dopłynęliśmy na wyspę, gdzie zjeżdżaliśmy po linie.
Siódmy dzień wyjechaliśmy z El Sombrero i pojechaliśmy do Tical – jednego z największych i najsłynniejszych miast majów. Zostało ono odkryte na początku XX wieku. Tam widzieliśmy świątynie króla i królowej. Tam również były kręcone sceny do Gwiezdnych Wojen. Nadal trwają prace archeologiczne i poszukiwania, ponieważ naukowcy wciąż znajdują nowe groby – to właśnie miejsce nazywane jest zaginionym miastem.
Ósmy dzień pojechaliśmy na lotnisko we Flores, skąd polecieliśmy małym samolotem Gwatemala City, czyli stolicy kraju. Stamtąd wybraliśmy się do Antigua, które było starą stolicą. Stolica została przeniesiona do Gwatemala City, ponieważ na początku XX wieku trzęsienie ziemi zniszczyło Antigue. Miasto to słynie z wyrobów jubilerskich z kamieniami szlachetnymi.
Dziewiąty dzień wstaliśmy o piątej rano, pojechaliśmy zwiedzić czynny wulkan Pacaja na wysokości dwóch i pół tysiąca metrów nad poziomem morza. Widzieliśmy wydobywającej się gazy i siarkę, oraz świeżą stróżkę lawy. Potem pojechaliśmy do Panajahel indiańskiej wioski nad jeziorem o tej samem nazwie, które jest największym jeziorem w Gwatemali.
Dziesiątego dni popłynęliśmy statkiem prze całe jezioro otoczone wulkanami i górami do miasteczka Santiago de Atitian. Odwiedziliśmy tam miejsce kultu lokalnego bóstwa Maksimon – była to kukła mężczyzny przenoszona z domu do domu. Modli się do niego poprzez kapłanów, którzy zawsze są przy nim.
Jedenastego dnia wybraliśmy się w podróż na Jukatam do Meksyku. Po drodze mineliśmy największy szczyt Gwatemali Tah Mulko – 4200m n.p.m. później dojechaliśmy do Sam Cristobal de las Casas.
Przez kolejne cztery dni zwiedzaliśmy miasteczka w prowincji Chiapas. Żyją tam Majo – katolicy, którzy mają bardzo surowe obyczaje. Naruszanie panujących zasad karane jest śmiercią. Nie wolno było nam robić tam zdjęć, więc kupiliśmy pocztówki. Potem zwiedzaliśmy kościół, na podłodze którego była rożu ona trawa, mnóstwo świec, a Indianie modlą się tam zabijając kurę. Piją także Coca – Colę, bo wierzą że bekając wypędzają złe duchy. Miasta pilnują strażnicy w czarnych lub białych kaftanach. Społecznością rządzi 12 osobowa rada.
Piętnastego dnia wyruszyliśmy w drogę do Palenque. Po drodze widzieliśmy źródła i wodospady, gdzie kąpaliśmy się.
Dnia szesnastego rano zwiedzaliśmy Palenque, gdzie kupiliśmy piękną perłową maskę. Tam również poznaliśmy potomków majów. Mają bardzo charakterystyczną twarz – szerokie, ostre, wystające kości policzkowe, szeroki i długi orli nos, cofnięte czoło i czarne długie włosy. Zjedliśmy z nimi bardzo smaczną kolacje.
Przez kolejne cztery dni zwiedzaliśmy Bonampac, gdzie zachowane są jedyne malowidła ścienne w trzech komnatach należących do króla i piękne świątynne freski. Kolejnego dnia byliśmy w Tchichen – Itza, czyli najsłynniejszego miasta Majów. Nazwa miasta oznacza źródło majów. Tam właśnie na główne piramidzie w dniu przesilenia wiosennego 21 marca wschodzące słońce ukazuje cień wpełzającego węża. Są tam również ołtarze ofiarne i ołtarze boga Tealok’a, na którego kolanach były składane ofiary.
Kolejnego dnia byliśmy w Meridzie, gdzie wyruszyliśmy do Cancun – najsłynniejszego kurortu Jukatanu. Tam popłynęliśmy na wyspę Isla Mujeres do miejsca naszego ostatniego pobytu. Czuliśmy się jak w raju. Posiłki jedliśmy na plaży. Następne trzy dni zwiedzaliśmy wyspę i odpoczywaliśmy na plażach.
Ostatniego dnia wróciliśmy do Polski.

niedziela, 14 marca 2010

Wenezuela

W sierpniu 2005 roku poleciałem z mamą do Wenezueli. Mieliśmy międzylądowanie we Frankfurcie, a później wylądowaliśmy w stolicy Wenezueli Caracas. Tam wsiedliśmy do 18sto osobowego samolotu, którym latają Wenezuelczycy do pracy każdego dnia. Miasto do którego lecieliśmy nazywa się Coro i jest byłą stolicą Wenezueli. Mieszkałem w małym hoteliku w hiszpańskim stylu. Pogoda była deszczowa i parna – było ponad 30 stopni Celsjusza. Walutą w Wenezueli są Bolivary. Zwiedzaliśmy w 10 osobowych grupach. Drugiego dnia zwiedzaliśmy Coro, które jest typowym kolonialnym miasteczkiem w układzie szachownicy. Powstało ono w XVIII wieku I jest wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Oglądaliśmy również plac Bolivara, który był bohaterem narodowym i wywalczył wolność dla Wenezueli. Podobne place znajdują się w każdej miejscowości poczynając od metropolii kończąc na wsiach liczących po 20 mieszkańców. Później pojechaliśmy na pustynię, która otacza miasteczko Coro. Widziałem również Góry Mgłowe nazwane tak od zjawiska dużych mgieł, które pojawiają się nad ranem oraz nisko płynących chmur – Sierra De San Luis. Następne dwa dni spędziliśmy w dżungli. Trzeciego dnia przeprawialiśmy się przez dżunglę starym hiszpańskim szlakiem handlowym, a naszym celem był wodospad, pod którym się kąpaliśmy. Na nas wszystkich ogromne wrażenie zrobiły otaczające nas zwierzęta, a w szczególności owady i piękna soczysta zieleń. Następnego dnia pojechaliśmy do Meridy, która jest oddalona o 500km od naszego obozowiska, więc zajęło nam to cały dzień. Piątego dnia wyruszyliśmy na trzy dni w Andy. Zatrzymaliśmy się w miasteczku Los Nevados 2700m n.p.m., gdzie spaliśmy dwie noce. Miasteczko było maleńkie – jedna uliczka, plac Bolivara i kościół. W mieście mieszka 400 osób. Kolejnego dnia wyruszyliśmy karawaną na zdobywanie Sierra Nevada i przełęczy Santo Cruz na 4200m n.p.m. Towarzyszą nam muły, które noszą nasz bagaż. Ja i moja mama jedziemy na koniu. Dookoła przepiękne widoki i roślinność występująca tylko w Andach. Ósmego dnia pojechaliśmy komunikacją miejską 40km od Meridy do małego miasteczka andyjskiego. Tam zwiedzamy hacjendę i plantacje kawy, gdzie po raz pierwszy spróbowałem kawy. Wieczorem w miasteczku Altamira tańczymy salsę, merengę, tambor i pijemy rum – moja mama pije. Dziewiątego dnia wyruszamy do Zos Llianos – wielkich równin wenezuelskich. Tam w małej miejscowości wśród stepów i sawanny zostajemy na noc. Dobrze, że mamy moskitiery, bo ilość owadów jest przerażająca, noc spędzamy śpiąc w hamakach. Dzień dziesiąty -okazało się, że w hamakach śpi się bardzo wygodnie. Stamtąd jedziemy na safari dżipami, gdzie pasą się stada wołu, mułów i koni. Widzimy również mnóstwo ptactwa – pelikany, kormorany, czaple, sępy, jastrzębie i papugi. Po południu wybraliśmy się na zwiedzanie łodzią po Orinoko. Woda wpływała w samą dżunglę skąd zwisały liany. Widziałem również rzeczne delfiny, które wyskakiwały nad wodę. Żółwie wylegiwały się na brzegu. W nocy odbyła się huczna impreza, tańczyliśmy wokół ogniska razem z Wenezuelczykami. Jedenastego dnia odbyliśmy konną trzygodzinną wyprawę przez sawannę. Później wybraliśmy się na połów piranii, które wyglądały jak flądry z bardzo dużymi zębami. Dzień dwunasty - jedziemy nad Morze Karaibskie do wioski Pueblo Colombia w Coroni. Tam spędzamy na plaży cały kolejny dzień i jemy na obiad pyszne krewetki. Dnia trzynastego popłynęliśmy łodzią na inną, niedostępną drogą lądową plażę. Tam spędziliśmy cały dzień opalając się i jedząc tamtejsze owoce morza. Czternastego dnia wyjechaliśmy przez góry do Caracas, a stamtąd polecieliśmy do Ciudaz Boliwar, gdzie spędziliśmy noc. Piętnastego dnia wstaliśmy bardzo wcześnie i polecieliśmy sześcioosobową awionetką do Canaimy. Tam płyniemy łodzią do obozowiska Aero Santo Angel. Krajobraz jak z epoki dinozaurów – paprocie na wysokości człowieka, wielkie palmy, liany grube jak pnie. Właśnie tam kręcony był Jurasic Park. Nasza łódź zrobiona jest z jednego kawałka drewna – jest to ogromny pień wydrążony w środku. Docieramy na miejsce i od razu ruszyliśmy w dżungle aby dojść do Santo Angel – są to ogromne kaskady wody spadające z wysokości 957m do rzeki w dżungli. Do obozowiska wracamy w deszczu w nocy i jemy kolacje przy świecach. Szesnastego dnia jeden z Indian zabiera nas do dżungli i pokazuje nam rośliny lecznicze i jadalne, a także jak przeżyć w dżungli. Następnie bierzemy udział w spływie rwącą rzeką i zaskakuje nas ulewa tropikalna. Docieramy do kolejnych wodospadów pod którymi przechodzimy po wąskiej półce. Ostatniego dnia wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski, która trwała ponad 24 godziny. Była to najwspanialsza i najciekawsza podróż w moim życiu.

piątek, 26 lutego 2010

Chiny

PEKIN
W wakacje 2008 poleciałem z mamą do Chin na 3 tygodnie. Zdecydowaliśmy się polecieć w lipcu (nie ze względu na olimpiadę, która miała tam wtedy miejsce), ponieważ w tym okresie temperatura tam wynosi między 28-35 stopni Celsjusza, także są to idealne warunki do zwiedzania, a poza tym był to czas wakacji.
Najpierw zaczęliśmy zwiedzanie od stolicy Chin - Pekinu. Jadąc z lotniska przejeżdżaliśmy koło Bocianiego Gniazda(spodek, w którym odbywała się Olimpiada), które Chińczycy zbudowali za taką samą cenę za jaką ma powstać nasz stadion narodowy. W Pekinie jest wiele pięknych pozostałości z czasów cesarzy. Zwiedzaliśmy tam również Zakazane Miasto, które było siedzibą cesarzy przez prawe V wieków. Pochodzenie nazwy tego miasta łączy się z faktem, że nikomu z zewnątrz nie pozwalano wchodzić na teren pałacu.
Następnie przejechaliśmy do jednej z bardziej znanych atrakcji w Chinach – Wielkiego Muru, który miał odgradzać Chiny i chronić je przed najazdami plemion barbarzyńskich. Większość ludzi na świecie nie prawidłowo myśli, że Wielki Mur widać z kosmosu. Jest to nie możliwe ponieważ jeśli nie widać największej rzeki świata – Amazonki, która jest 10 razy szersza od Muru to tym bardziej nie będzie on widoczny. Rząd chiński postanowił, że każdy Chińczyk musi choć raz w życiu zobaczyć Mur na żywo, także podczas zwiedzania otaczali nas zarówno Chińczycy jak i inni turyści. Wielki Mur położony jest w górach Nan Shan i ma ok. 2,400km długości. Został wybudowany pomiędzy 220-206 w. p.n.e.
Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy, były rzeźbione w skałach posągi Buddy. Posągi te położone są po dwóch stronach rzeki Huang-He (Żółta Rzeka) w związku z czym ostatnie 3km trzeba dojść na piechotę. Znajduje się tam ponad 1000 posągów, których rozmiary zaczynają się od 15cm do 40m.
Warto również odwiedzić grób pierwszego chińskiego cesarza Qin Shi na terenie dzisiejszej prowincji Shaanxi. W grobowcu znajduje się armia ośmiu tysięcy figur naturalnej wielkości, wykonanych z terakoty – wypalonej gliny. W trakcie pochówku cesarza cała armia została pochowana razem z nim. Chińczycy wierzyli, że armia ochroni cesarza w życiu pozagrobowym.
Szanghaj, leżący nad rzeką Jangcy, jest największym miastem w Chinach jak również największym chińskim ośrodkiem gospodarczym, finansowym i komunikacyjnym, a także trzecim co do wielkości portem morskim na świecie. Jego spektakularne wieżowce i rozwiązania technologiczne zastosowane w całym mieście zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Co więcej ruch na ulicach jest bardzo wzmożony co wiąże się z faktem, że Szanghaj jest najludniejszym miastem Chin.
Podstawą Chińskiej kuchni jest ryż, dlatego też chińskie pola usiane są w większości polami ryżowymi. Uprawa ryżu jest niezwykle skomplikowana, ponieważ najlepszym miejscem do siewu są szczyty górskie. Pola te są systematycznie nawadniane co jest bardzo czasochłonne i wymaga dużo pracy. Na zboczach tworzą się tarasy ryżowe (widoczne na zdjęciu obok).
Miejscem znanym na całym świecie jest klasztor mnichów buddyjskich w Szaolin zbudowany w 495r. n.e. Miejsce to stało się akademią treningową w zakresie sztuk walki. Techniki walki dążyły przede wszystkim do maksymalnego opanowania własnego ciała. Duże znaczenie miały zwłaszcza „transy”, które czyniły uczniów Szaolinu niezwykle odpornymi na mróz, upał, zadawane im uderzenia i przede wszystkim ból. Dzisiaj również można tam obejrzeć zjawiskowy pokaz walki.

SERDECZNIE WSZYSTKIM POLECAM WYCIECZKĘ DO CHIN, TO JEDNO Z NAJCIEKAWSZYCH I NAJPIĘKNIEJSZYCH MIEJSC NA ŚWIECIE.